Nadal jestem pod wrażeniem tego, jak przyjemny i prosty okazał się być ten projekt! Nie obyło się bez pomyłek, ale ostatecznie.. Fajnie wyszło, prawda? Składników jest kilka, wszystkie dostępne w sklepach zielarskich albo tych ze zdrową żywnością, nawet w moim ukochanym sklepiku z herbatami można znaleźć część produktów. Podczas pracy wszystko się nagrzewa i cudownie pachnie w całym domu. Pomadka ma upojny zapach i rozkoszną fakturę. Nadaje się też do pielęgnacji skórek, warto w tym celu uzupełnić nią mały słoiczek.
SKŁADNIKI:
- wosk pszczeli
- witamina E
- olej rzepakowy
- olej kokosowy
- masło kakaowe
Potrzebne jeszcze będą:
puste opakowania na pomadkę i/lub słoiczek (np 10ml, 50ml),
szklanka, waga, łyżeczka, deska, nóż, tarka i co tam uznasz za pomocne.
Ostatecznie nabyłam wszystkie składniki w sklepie internetowym o 2 w nocy, bo tylko tam znalazłam puste opakowania na pomadkę na sztuki. Poza tym już się nie mogłam doczekać! Oryginalne proporcje są tu ramblyblog.com, ale że już przeliczyłam to z uncji na gramy, to podam te, które zastosowałam. Jest to ok 1/4 proporcji. Wyszły mi 2 pomadki i 1 słoiczek w sumie 20ml.
- wosk pszczeli - 10g
- witamina E - 7 kropli
- olej rzepakowy - 1 łyżeczka
- olej kokosowy - 1 łyżeczka
- masło kakaowe -1 łyżeczka
Do rzeczy, czyli jak to jest zrobione?
Odmierzyłam produkty w szklance i wstawiłam do kąpieli wodnej na średni ogień (indukcja 3), później zmniejszyłam na najmniejszy. Pod szklankę położyłam ręcznik papierowy. Co jakiś czas mieszałam, a kiedy wszystko się rozpuściło i osiągnęło jednolitą konsystencję wlałam do wcześniej przygotowanych pojemniczków. W połowie rozlewania musiałam dogrzać szklankę, bo taka niewielka ilość pomadki zastygała od razu. Napełnione pojemniczki włożyłam na 15 min. do zamrażarki.
Refleksje:
- Podczas pracy usmarowałam sobie ręce w naturalnych woskach i olejach i mam dzisiaj cudownie miękkie skórki.
- Usmarowałam też kilka przyborów kuchennych (Nie dotykaj podczas pracy klamek ani czajnika, żeby nie musieć tego później czyścić. Jeśli musisz, użyj rękawicy kuchennej, albo umyć ręce. Mi było szkoda mazideł). Żeby to wszystko wyczyścić trzeba zagrzać w ciepłej wodzie łyżeczki, mieszadła, noże i deski i wytrzeć je papierem kuchennym. Wszystkie składniki są jadalne. W końcu mają ostatecznie trafić na Twoje usta.
- Powinnam dać więcej wody w garnku, bo mikstura osadzała się na niepodgrzewanych ściankach szklanki podczas mieszania i miała przez to niejednolitą fakturę.
- Z tego samego względu zrobiłabym więcej, bo nawet podczas wylewania jej do pojemniczków zastygała na ściance szklanki. Trochę jak podczas lania wosku na Andrzejki.
- Wosk pszczeli warto zetrzeć, bo duże kawałki długo się rozpuszczają.
- Zastanów się kogo obdarujesz samodzielnie wykonanym kosmetykiem :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz