Temat tak nieaktualny, jak zeszłoroczne Boże Narodzenie stał się inspiracją do wykonania trzech na swój sposób uroczych, jak i na chwilę obecną bezużytecznych zawieszek, z którymi moje pociechy chodzą po domu i traktują jak regularne pluszaczki. Może to i dobrze, bo gdyby wisiały na choince, byłyby jeszcze bardziej bezużyteczne i miałabym poczucie zmarnowanego popołudnia. A tak, mam nawet czelność wrzucić je na bloga
|
Projekt powstał z potrzeby serca, złośliwi twierdzą, że z głowy, czyli z niczego. |
|
Ostatnio chodzi za mną pikowanie. |
Koniecznie zobacz mój późniejszy
<pikowany patchwork>. Właśnie jest w praniu ubrudzony przez najmniejszą pociechę, więc obiecuję, że dodam go później.
|
Szydełkowanie chodzi za mną od dawna. |
|
Rozczochrany Mikołaj zyskał rumieńce dzięki wstawiennictwu mojej Siostry. |
|
Ostateczne poprawki i... Finito! |
Uwielbiam choinki tematyczne, przemyślane albo w określonej palecie barw. Jak z reklamy centrum handlowego. W moim rodzinnym domu mieliśmy zawsze krzywe aniołki, wielokolorowe łańcuchy i strasznie kiczowate dyndadełka wszelkiej maści, i właśnie takie choinki kocham najbardziej!
Zastanawia mnie jeszcze jedno. Ostatnie Święta spędziłam z czwórką dorosłych ateistów. Dziwne to było. Nie wiedziałam na ile osób mam liczyć uszka, no i z jakiej okazji oni dostali prezenty?
Zobacz też:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz