piątek, 11 stycznia 2019

Antycel, czyli jak wychowuje się młodzież, żeby móc później narzekać

W życiu człowieka nastaje czas, że musi porzucić młodzieńcze marzenia i swobodny styl życia, na rzecz odpowiedzialnej i rzeczowej kalkulacji, z przewagą wyrzeczeń nad przyjemnościami - nieee... nie mówię o mnie. Dla jednych nadchodzi on wcześniej, dla innych - wcale. 

Często słyszę opinię, że dopiero kiedy zaczyna się utrzymywać swoją rodzinę, człowiek przestaje móc mało zarabiać. Wtedy też przestaje się być konkurencyjnym w porównaniu z młodymi ludźmi, którzy nie muszą za bardzo ani jeść, ani spać, ani nie szanują swojego czasu.
Ponieważ lubię ocierać się o genezę, rozważałam skąd biorą się takie niskobudżetowe jednostki. Czy to rzeczywiście tak jest, że studenciaki chcą, a więc mogą zarabiać poniżej wszelkiej opłacalności nabijając cenne punkty doświadczenia? A może bliższe prawdy jest to, że nie są świadomi wartości swojej pracy, albo nie mają możliwości jej egzekwować, a pracodawcy krwiożerczo to wykorzystują, żeby później narzekać, że młodzi psują rynek i zaniżają cenę usług? 

Wyzysk?

A kto ich przystosował do przetrwania na granicy ubóstwa? Gdyby pracodawca był skłonny płacić takiemu jednemu, czy drugiemu "młodemu" tyle ile rzeczywiście młody wypracował, to młody, świadomy swojej wartości na rynku, poszedłby w świat jako uczciwa konkurencja, albo odwdzięczył się lojalnością i rzetelną pracą, a nie uciekał przed krwiopijcą tuż po uzyskaniu względnej samodzielności. Słyszałam narzekania pewnego pracodawcy który po latach szkolenia kolejnych i kolejnych pracowników, wyraził szczere zdziwienie tym, że nikt nie zostaje u nich dłużej. Nasunęło mi się żeby uświadomić go, że nikt nie zostanie jeżeli się gówno płaci, ale sama nie zagrzałam tam miejsca, więc nie czułam potrzeby ratowania tamtego świata. 

Marzenia!

Strategicznym podejściem byłoby wychowanie sobie wartościowego podwładnego zamiast taniej konkurencji, ale do tego musiałyby zaistnieć czynniki takie jak:
systemowe myślenie o przyszłości, 
szacunek dla ludzi.
Może jestem jeszcze za młoda, naiwna, nie wiem wszystkiego i wierzę w cuda, ale jak będę kiedyś duża, chciałabym o tym dalej pamiętać. 

NIE MAM ŻADNEJ GRAFIKI... OBIECUJĘ JESZCZE NAGRAFIKOWAĆ COŚ DO TEGO POSTA, ŻEBY MÓC BEZCZELNIE WRZUCIĆ TEN POST JESZCZE RAZ NA MEDIA SPOŁECZNOŚCIOWE. AHAHAHAHAHAHAHAAA! 

Czytasz do końca, jesteś super :*

MASZ MI COŚ DO OPOWIEDZENIA, ZAPRASZAM DO KONTAKTU aj_ken_flaj@wp.pl

NA MOIM:

FACEBOOKU: JagodaMysli

INSTAGRAMIE: jagodamysli

PINTEREŚCIE: Jagodowe Myśli 

i zachęcam do udostępniania moich postów

oraz komentowania tutaj, bo komentowane posty mają lepsze pozycjonowanie :P proszę się uwywnętrzniać :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kuchnia jak z bajki, tyle że raczej nie z mojej.

Patrzę sobie w internety na inspiracje odnośnie wnętrz. Filmy pt.: “room tour”, gdzie znane osoby chwalą się posprzątanym mieszkaniem albo...