Odgruzowuję z Markiem mieszkanie, w którym nie byliśmy półtorej miesiąca
Wkurzam się na kurz produkowany przez panów budowlańców podczas remontu elewacji
Robię stronę internetową
Piję piwo i jem paluszki
Zastanawiam się co ja tutaj robię
i zaczynam się stresować nadchodzącym semestrem
Poza tym mam szalony myślotok w głowie i nie wiem co mam ze sobą począć. Najchętniej zrobiłabym jakiś głupi filmik
Na ścianie siedzi mol spożywczy. Nie wiem skąd się tu wziął. Przed wyjazdem wysprzątałam wszystko co mógłby chcieć zjeść, ale widocznie znalazł sobie jakieś okruszki i żyje sk*rwysyn. Takie tam rozterki pani domu. Ach! Jakież to perfekcyjne. Różowe-Tipsy-Blond! Nie licząc kurzu budowlanego w każdej porze mojego ciała i wokół mojego ciała.
I we włosach. Chciałam zdradzić coś. Ostatnio znajomy powiedział mi, że w na moim kanale widać dużo pracy i pomyślałam, że upublicznię trochę informacji typu making-of. Może zacznę od Eska Fap. Kręcenie materiału do tego filmiku trwało cały dzień nie licząc przygotowania tekstu i montażu. Treść powstała spontanicznie w przerwie między czymś a czymś innym i długo leżakowała gdzieś pośród papierów. Chyba największym zaskoczeniem dla mnie były trudności w zapamiętywaniu tekstu. Nie pamiętam kiedy ostatnio uczyłam się czegoś na pamięć, a wiadomo, nieużywany organ zanika, więc... nie, nie sugeruję, że zanikł mi mózg. Ale chyba trochę tak, bo na robieniu makijaży, co robiłam przy pomocy moich naprawdę szczupłych zasobów kosmetycznych, spędziłam mnóstwo czasu. Najwięcej fanu miałam przy smarowaniu sobie włosów olejem spożywczym przy grafiku-heavymetalowcu. Podobała mi się też malowanie sobie pojedynczej brwi. Aha i jeszcze grafika na zakończenie powstała nieco wcześniej i właściwie miała być sama w sobie komentarzem do całej poronionej idei Eska Fit, ale pomysł rozwinął się do takiej formy jaką można zobaczyć na youtube. Przy tworzeniu tego obrazka przejrzałam kilka stron ze zdjęciami striptizerek w naprawdę bardzo różnych, dziwnych pozycjach (nawet ściągnęłam parę fotek), co było nieco krępujące zwłaszcza, że robiłam to przy moim mężu... Więc rzeczywiście, mimo że sam filmik zrobiłam ostatecznie w 2 dni, to wszystko związane z tworzeniem go trwało trochę dłużej.
I jeszcze jedno. Wiem, że słowo "filmik" jest zakazane w gronie youtuberów, ale jak chcesz to cholerstwo inaczej nazywać? Kiedy przesyłaliśmy sobie linki na gadu (czy ktoś tego jeszcze używa?), pokazywaliśmy sobie "filmiki". Ta nazwa towarzyszy mi od kiedy wiem o istnieniu youtuba. Jest ze mną od czasów zanim ludzie przetłumaczyli sobie facebooka i zaczęłi wrzucać rzeczy na "łola" (co za durna nazwa) i "szerować" (ja pierdole!) różne rzeczy. Czy potrzebujemy jakiejś bardziej wysublimowanej nazwy? Ja robię filmiki. Dobranoc
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz